Panasonic wzorowo wykorzystał lukę w rynku kiedy wydawało się, że tradycyjne cyfrowe kamery odejdą do drugiego szeregu wyparte przez zaawansowane, pełnoklatkowe lustrzanki cyfrowe bądź aparaty bezlusterkowe, rewelacyjnie nadające się do filmowania. Okazało się jednak, że rozwijanie kamery cyfrowej jako takiej trzeba kontynuować wspierając się doświadczeniami z aparatów, a nie zastępując je nimi. I Panasonic, którego Lumix nigdy nie należał do topu fotograficznego, ale do filmowego – i owszem, zrozumiał to pierwszy. Dzisiejszy dystans między kamerami tej firmy a konkurencją, nawet tą bardzo zaawansowaną to w pewnym sensie syndrom Salvadora Dali, który powiedział kiedyś, że „różnica między surrealistami a mną polega na tym, że ja jestem surrealistą”. To samo można powiedzieć o kamerach Panasonic. W ofercie mamy najwyżej pozycjonowaną kamerę AK-HC3800, ultrazaawansowany model profesjonalny, z możliwością transmisji światłowodowej, z nową matrycą, przeznaczony do zastosowań studyjnych, całą serię Varicam oraz Eva1. Wszystkie te modele pokrywają większość – jeśli nie wszystkie – zastosowania zawodowe, w pełni współpracując z obiektywami Canona na bagnecie EF, dysponując kosmicznie doskonałymi matrycami i interfejsem, który pozwala w to wszystko wejść, okiełznać i w razie potrzeby skonfigurować maksymalnie pod kątem własnej wygody. Nie są to urządzenia tanie – ale w wypadku poważnych, profesjonalnych zastosowań cena nie gra roli. Taki poziom, to dobro absolutnie luksusowe. Sięgając po kamery Panasonic stajemy się jego częścią.